poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Rozdział 1



Obudziły mnie krople deszczu bębniące w szybę. Nie no, serio?? Nienawidziłam deszczu, bo wtedy nie było co robić. Chociaż przypomniał mi jej ostatni turniej piłki nożnej. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Gdy wszyscy byli już wykończeni upałem i ledwo stali na nogach, nagle spadł deszcz. Mocny, orzeźwiający deszcz. Wtedy popatrzyłam w niebo i powiedziałam nieme ,,Dziękuję". Sebastian podał mi piłkę i strzeliłam gola!!! No i w sumie deszcz nie był taki zły. Uwielbiałam wtedy wychodzić na balkon, pod daszek i myśleć. A krople deszczu spadające na ziemię mnie uspokajały. Postanowiłam, że dzisiaj też tak zrobię. Całe szczęście, że każdy miał oddzielny pokój. Ale tylko ja miałam balkon. Zadowolona z mojego dzisiejszego planu dnia podeszłam do szafy i ubrałam:
Zeszłam do kuchni i wyjątkowo zrobiłam sobie naleśniki z dżemem truskawkowym. Dużo naleśników z dżemem truskawkowym. Do swojego ulubionego porcelanowego kubka ze Starbucks nalałam sobie kawy i zrobiłam też jej trochę sobie do termosu.
 
Wzięłam to i poszłam do pokoju, a później na balkon. Zabrałam też książkę, telefon, szkicownik, kredki, słuchawki i koc. Wyniosłam te rzeczy na balkon, zamknęłam się na nim i  ułożyłam się na wygodnej sofie. Zaczęłam przeglądać zdjęcia w telefonie 




 Maja




Nikola









  
Kamila




 Sebastian 


 
Damian  (Tak, wiem. Nie wygląda na 14 lat)


Seweryn


Uśmiechałam się patrząc na zdjęcia przyjaciół. I nagle zrobiło mi się smutno. Każdy z nich kogoś ma. A ja nie. Ale dość już użalania się nad sobą, pomyślałam. Niedługo znajdę jakieś mega ciacho i obkręcę je sobie wokół palca. Z takim postanowieniem w głowie sięgnęłam po mój telefon i włączyłam piosenkę Ganja Mafia-Mój Ziomek. Założyłam słuchawki i dałam się ponieść muzyce, cicho rapując.Moje słowa zagłuszał deszcz.  Postanowiłam, że kupię sobie nowy strój sportowy do grania w piłkę. Weszłam na internet i zaczęłam przeglądać internetowy sklep nike. W końcu wybrałam:



Postanowiłam również kupić sobie jeszcze jedną parę butów, mianowicie conversy:












Na początku chciałam kupić całe czarne, ale odrobina różu nie zaszkodzi przecież.  Z uśmiechem na twarzy sięgnęłam po szkicownik i zaczęłam rysować mojego ulubionego piłkarza-Lewandowskiego.


Nie wyszło mi prawe oko, no ale cóż, może innym razem. Podarłam kartkę i wyrzuciłam ją do kosza. Jako, że robiłam się powoli głodna, zjadłam dwa naleśniki i napiłam się kawy. Ułożyłam się wygodniej w fotelu i powoli zaczęłam odpływać do krainy Morfeusza.

Po paru godzinach obudziłam się zdrętwiała z zimna. Wzięłam wszystkie rzeczy z balkonu i ze4knęłam na telefon. CO?! JUŻ PO 19?! Jako, że mieliśmy iść do klubu, wzięłam krótki prysznic, rozczesałam włosy i ubrałam się w to
, bo było zimno i nie chciałam się jakoś bardzo stroić. Zrobiłam sobie mocny makijaż. Podjechaliśmy pod klub i do niego weszliśmy. Zapowiadała się niezła zabawa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz